NPSS - wprowadzenie historyczne cz. II

2010-09-28 | autor: flamenco108 | kategorie: npss, wspomnienia

Minęło kilka dni w milczeniu, ale to dlatego, że na środku Bałtyku nie ma Internetu. Zatem ciąg dalszy opowieści o naszych utarczkach z nowym systemem stenografii:

Stworzona przez nas wersja 1.0 była w pełni funkcjonalna i dawała się zastosować. Czegoś jednak jej brakowało. Już dotarłem do artykułów, w których stało, że pisać stenograficznie to bardzo trudna i szlachetna sztuka, ale odczytać stenogram, to ho, ho… O niebo trudniej i szlachetniej.

Od razu możemy oddać się rozmyślaniom na temat współczynnika szlachetności u George’a Bernarda Shawa, który swoje utwory zwykł był stenografować w pociągu systemem Pitmana, a następnie oddawać je wyspecjalizowanej stenotypistce w celu transkrybcji na pismo czytelne normalne łacińskie, na nasz wspólny, europejski alfabet. Czyż gdyby nie ona anonimowa, szlachetna kobieta, dziś ludzkość mogłaby się cieszyć, radować, rozkoszować czytać Shawa?

Nasz system był dość łatwy w zapisie, ale dużo trudniejszy w odczycie, albo wiem tymi samymi znakami określaliśmy T i D, P i B, K i G itp. Zatem, choć z kontekstu można było wszystko wywnioskować, wyraz BABKA można było przeczytać PAPKA, BAPKA, PABGA i na parę innych sposobów. I tu się pokazały kłopoty: oparcie się na systemach geometrycznych pozostawia niewiele różnych kształtów do zastosowania. W końcu na ile sposobów można napisać łuczek, żeby dał się on dalej zidentyfikować w towarzystwie innych łuczków? Pod ilu kątami można napisać kreskę, żeby nie wymagało to specjalnych talentów kaligraficznych i dało się odczytać?

Ale to jeszcze nie koniec. Kolejne podejścia do zabawy statystykami występowania fonemów i sylab doprowadziły nas do rozważań, jak sprawnie pisać złożenia spółgłosek? W fachowych tekstach nazywa się to grupami zgłoskowymi. Najpopularniejsze to “st” i “szcz”, występują tak często, że powinny dostać wręcz oddzielny znak. Ale złożeń takich jest mnóstwo innych: st, prz/psz, ść–ści, sk, tr, pr, kt, sp, tk, kr, zn, tsz, sł, fsz/wsz, gł, dn-dń, śm, tw, śl–sil, br, dr, lk, szcz, nt, cj, zw, dł, rt, dń, ln, rw, nk, gd, mń, nd, czn, gr, wn, kł, ńk, św, ńc, ws, zd, wr, ksz, sprz/spsz, strz/stsz, str, sksz/skrz, gdź, ps… Żeby wymienić tylko te najpopularniejsze. Właściwie można przyjąć, że każdy fonem występuje z każdym, choć to nieprawda. Ale nie ma żadnego sensu uczenie się na pamięć wszystkich istniejących grup zgłoskowych, wystarczy, żeby Lewiskrypt pozwolił każdą zapisać.

W międzyczasie wykluł mi się w głowie pogląd, że pierwszym poziomem wtajemniczenia do współczesnego pisma stenograficznego powinno być pismo nieskrócone, tj. zmieniamy alfabet, co daje nam już niesamowite możliwości. To znaczy, piszemy jak zwykle, tylko fonetycznie, innym alfabetem, specjalnie zaprojektowanym pod stenografię.

A co było dalej, w następnym wpisie. Jeżeli nadejdzie.

CDN.(BM)


2010-09-28 autor: flamenco108